Obserwatorzy

wtorek, 30 września 2014

Ośmiornica

Pisałam niedawno o ślubie mojej siostry, który odbył się w morskich klimatach, nad samiuśkim morzem :))
Akcentów marynistycznych było bardzo dużo i postaram się poświęcić im osobny post, gdyż Agnieszka dużo pracy włożyła w przygotowanie dekoracji i wszystkich szczegółów, w których jak wiadomo tkwi diabeł. Goście weselni w miarę możliwości byli poproszeni o dobór strojów, co było powodem głębokich rozważań wśród moich dzieci ... za co się przebrać???
Z Julką większych problemów nie było, sukienka musiała być miętowa, lub w kolorze zbliżonym a do tego syreni ogon, najlepiej odczepiany, aby nie krępował a był tylko elementem dekoracyjnym. Taki też zrobiłam, niestety fotek mojej syrence nie udało mi się zrobić.

Z Marcinem była gorsza sprawa, choć ja w swojej naiwności myślałam, że zrobimy fajnego pirata i problem z głowy. Dzieci nauczone, że mama sama robi stroje (były już m.in. motylki w wersji dziewczęcej i chłopięcej, indianka, pani wiosna, czarownica, pirat) kombinują a ich pomysły mnie zaskakują coraz bardziej.
Tym razem padło na OŚMIORNICĘ. Eeee, machnęłam ręką w lipcu, przecież do wesela, Marcin 3 razy zmieni zdanie. Niestety zdania nie zmienił i choć materiał na wszelki wypadek kupiłam wcześniej gdy spotkałam odpowiedni, za szycie się nie zabierałam do ostatniej chwili. A tak na tydzień przed weselem zaczęłam kombinować co i jak uszyć i w ten sposób powstała moja ośmiornica.

Tylko szyjąc głowę złamałam dwie igły w maszynie :/


Ramiona atrakcyjnie wirują w tańcu :)



Ośmiornica w spoczynku.

Na ślubie niektórzy stwierdzili, że ośmiornica jest bardzo całuśna ;)


a ona na "Monciaku" zaczepiała parę młodą ...

 
i w zupełnie innym wcieleniu szalała na parkiecie :)


Potem odwiedziła przedszkole

i rybi ogon się znalazł :))

Nie wiem czy się nadaje czy nie, ale moją ośmiornicę zgłaszam na wrześniowe wyzwanie w szufladzie "Zwierzęta". Konkurencja strasznie duża więc szanse pewnie nikłe, ale przecież o zabawę tu chodzi :)))




Dziękuję Wam za każde pozostawione słówko! :))) Pozdrawiam serdecznie :)

niedziela, 28 września 2014

Bardzo udane Craftparty :))

Wczorajszy dzień zleciał szybko, zdecydowanie za szybko ... pozostało mi tylko żałować, że mój czas na Craftparty był ograniczony, ale i tak cieszę się że byłam! :))

Już po odebraniu wejściówki okazało się, że przypadł mi jeden z upominków od organizatorów :) Potem załapałyśmy się z Julką na ostatnie minuty warsztatów, które prowadziła Aka, zrobiłyśmy po dwa kwiatki, dostałyśmy mnóstwo płatków do samodzielnego wykonania w domu i troszkę pręcików:


Zostałyśmy też na drugich warsztatach i dzięki forum decoupage24.pl nauczyłyśmy się robić oszronione lampioniki :))




Potem pobiegłyśmy na szybkie zakupy. Trochę się ograniczałyśmy, bo papierów zatrzęsienie mamy w domu, a przecież te nasze scrapowanie jest sporadyczne i jedynie na własne potrzeby. Zależało mi na kupieniu tuszów distress i spotkała mnie miła niespodzianka - małe tusze pakowane w komplety, w sam raz na moje potrzeby.


Po zakupach biegiem na wymianę tytek (tytka to po poznańsku papierowa torebka). Do mnie trafiła anonimowa z taką zawartością (drogi Anonimie, serdecznie dziękuję!):


Przy okazji mam pytanie, zupełnie nie wiem, do czego służą te kolorowe patyczki. Macie może jakieś pomysły?

Do swojej tytki spakowałam: obowiązkową zakładkę ręcznie wykonaną:


 garść przydasi różnego rodzaju:



zrobione przeze mnie serduszka, kwiatki i motylek (w rozmiarze mini, w sam raz do przyklejania na kartki):


kolorowe guziki ukryte w drugim pudełeczku:


Cieszę się, że tytka trafiła w dobre ręce :))) 


Wszystkim organizatorom serdecznie dziękuję! To był cudowny dzień :))

Ufff, a jutro, czeka mnie powrót do rzeczywistości, kolejny tydzień w biegu :( Dobrze, że chociaż pogoda nas jeszcze rozpieszcza :)
Ściska Wam serdecznie, życząc, słonecznego, udanego tygodnia :))



piątek, 26 września 2014

Craft Party w Poznaniu - to już jutro :))

To będzie pierwsze moje takie spotkanie :)



Tytka z przydasiami i zakładką już spakowana :))




Co w środku? Niespodzianka, mam nadzieję, że będzie się podobała :)
Buziaki!

wtorek, 16 września 2014

Na nową drogę życia ...

Uffff, ten ważny dzień w mojej rodzinie już za nami ... a był bardzo ważny - ślub mojej kochanej siostrzyczki :))) Było trochę szycia i klejenia z tej okazji, bo cały ślub odbył się w tematyce morskiej i szykowałam dzieciom odpowiednie stroje (przebrania) i jak to ja, chciałam mojej jedynej siostrze ofiarować coś od siebie. O strojach, nie tylko moich dzieci napiszę w kolejnym poście, a dziś pokażę co podarowaliśmy.

Pomysłu na kartkę długo nie miałam, bo tak bez kwiatków, tylko morskie klimaty ... Długo kombinowałam, żeby było marynistycznie, zarazem uroczyście. Z tego kombinowania wyszła taka ślubna kartka:




Była jeszcze jedna strona ale gdzieś się zapodziała w całym ślubnym rozgardiaszu zdjęciowym ;)

O ile na kartkę pomysłu nie miałam to o tych poduszkach myślałam od kilku tygodni, brakowało mi tylko odpowiedniego materiału. Miałam gładki, na którym zrobiłam pierwszy w życiu transfer na tkaninie: 


Drugą stronę uszyłam z grubszej bawełnianej tkaniny:


Już niedługo A i G wybierają się w długą podróż i chciałam aby ten prezent nawiązywał do ich marzeń i planów. Mam nadzieję, że choć trochę sprostałam temu co w mojej głowie się urodziło i co najważniejsze, że spodobało się Parze Młodej.


A poza przygotowaniami do ślubu siostry to ... u mnie sezon czapeczkowy rozpoczął się na dobre, dwie malutkie już gotowe, dwie kolejne zamówione, a jeszcze komin dla Julki "w robocie" i kilka innych rzeczy też. Będzie więc więcej zdjęć mniej pisania, bo czas goni ;)

Witam nowe obserwatorki, miło mi, że jesteście ze mną :)) A Was wszystkich gorąco pozdrawiam
Ania

niedziela, 7 września 2014

Pierwsza część mandali

W ostatnim poście zapraszałam Was do udziału w wyzwaniu w Klubie Twórczych Mam i wydzierganiu mandali. Mi spodobał się projekt, a że mam troszkę resztek bawełny w różnych kolorach to szydełko poszło w ruch i chciałam dziś Wam pokazać moją mandalę po 23 okrążeniach:


Trochę myliły mi się słupki, półsłupki bo amerykańskie nazewnictwo jest trochę inne od tego, które mi w głowie utkwiło, ale pomału rozgryzam co i jak i z każdym okrążeniem jest lepiej. Zaplanowałam już kolejną ;)


Marcinki zakwitły, zimowity od Gabrysi (dziękuję Kochana!!!) też, jesień coraz śmielej puka, choć lata chyba chce się z nami ciepło pożegnać :)

Poza mandalą sporo się dzieje, szydełko nie próżnuje, maszyna również, trochę też pokleiłam papierów, ale to wszystko będę mogła pokazać za tydzień, jak już będzie po ważnym dniu w naszej rodzinie.

Tymczasem ślę ciepłe i słoneczne pozdrowienia! :))